02/05/2022

Co to jest inflacja? I co to dla mnie oznacza?

Co to jest inflacja? I co to dla mnie oznacza?

Dużo się ostatnio mówi o inflacji i jej wpływie na życie przeciętnego Polaka. O rosnących cenach żywności, energii, gazu… O  malejącej wartości oszczędności trzymanych w bankach. O pensji tracącej na wartości. Ale czym właściwie jest inflacja i jaki ma wpływ na codzienne życie?

 

Mówiąc czysto podręcznikowo: inflacja jest utrzymującym się przez dłuższy czas procesem wzrostu cen w gospodarce danego kraju, połączonym z dużą utratą wartości pieniądza. Występuje wówczas duży wzrost podaży pieniądza i szybkości obiegu pieniądza oraz ucieczki od danej waluty do innych wartości pieniężnych i rzeczowych.

 

Co to właściwie znaczy? Mówiąc prościej, jest to połączenie wyższych cen i niższej wartości pieniądza w stosunku do nominalnej, czyli wyrażonej na banknocie. A jeszcze prościej i na przykładzie: pensja minimalna w 2021 roku wynosiła 2850 zł, w 2022 roku jest to 3000 zł brutto, czyli 5% więcej. Teoretycznie zatem – jest powód do radości, ponieważ zarabiamy więcej. Niestety, tak nie jest. A to właśnie wina inflacji. Przy ogłoszonej za styczeń 2022 r. inflacji w wysokości niemal 10% (dokładnie 9,2%), oznacza to, ze chociaż teoretycznie zarabiamy więcej o 5%, tak naprawdę zarabiamy mniej o 4,2%.

 

Co gorsza, z powodu cen rosnących średnio właśnie o około 10%, nie dość, że otrzymujemy niższą pensję, to wyższe ceny powodują, że możemy kupić jeszcze mniej. Za przykładowe 100 złotych możemy więc kupić tyle, co przed rokiem za około 90 zł. Zatem, żeby twoja pensja uchroniła się przed efektem inflacji, podwyżka powinna wynosić około 15%. 

 

Co to jest deflacja i czy jest lepsza, czy gorsza od inflacji? 

Deflacja, jak sama nazwa wskazuje, jest przeciwieństwem inflacji. Oznacza długotrwały spadek przeciętnego poziomu cen w gospodarce, a zatem wzrost siły nabywczej pieniądza, czyli mówiąc wprost: za tę samą ilość pieniędzy po pewnym czasie można kupić więcej towarów i usług.

Czy deflacja jest lepsza od inflacji? Nie zawsze, ponieważ zmniejsza się wówczas opłacalność produkcji. A ponieważ przewidując wzrost siły nabywczej pieniędzy i obniżki cen, ludzie odsuwają w czasie zakupy, z czasem zaczyna powodować to w gospodarce recesję, czyli zastój. Skutkiem zastoju w gospodarce najczęściej jest z kolei wzrost bezrobocia.

Najlepsze zatem dla gospodarki jest utrzymywanie niewielkiej inflacji, utrzymującej się w granicach do 1,5-2,5%. A co jeśli jest inaczej?

 

Co dla mnie oznacza wyższa inflacja?

Dla każdego inflacja będzie oznaczała trochę coś innego. Jest to uzależnione od naszego koszyka zakupów oraz tak zwanego wskaźnika DTI (Debt to Income, wydatki do dochodów). Im większy jest wskaźnik DTI, czyli im wyższe są nasze wydatki w porównaniu do dochodów, tym bardziej jesteśmy wrażliwi na wzrost inflacji.

 

Co wysoka inflacja oznacza dla przeciętego konsumenta

Jak widać, inflacja powoduje bardzo skomplikowane skutki dla każdego. Na przykład mając świadomość tego, że nasze oszczędności są coraz mniej warte, moglibyśmy chcieć wydać je chociażby na przyjemności. Na przykład fajne wakacje. Albo na nadpłatę kredytu hipotecznego. Niestety, to może wpłynąć negatywnie na nasz nastrój, ponieważ świadomość posiadania poduszki finansowej sprawia, że czujemy się lepiej i możemy np. podjąć decyzję o zmianie pracy bez obaw, że w razie gdyby po okresie próbnym „coś nie wyszło”, nie mamy z czego regulować bieżących opłat.

 

Jakie są społeczne skutki wysokiej inflacji?

Od strony konsumenta wysoka inflacja niemal zawsze jest zjawiskiem negatywnym. A dla społeczeństwa? 

Skutki wysokiej inflacji to m.in.:

  • Galopujący wzrost cen - wśród najważniejszych skutków wysokiej inflacji jest duży wzrost konsumpcji, wywołanej spadkiem zaufania do wartości pieniądza, a co za tym idzie wzrost cen. Przejawem takiej sytuacji w polskiej gospodarce jest na przykład sytuacja na rynku nieruchomości – Polacy, obawiając się spadku wartości pieniądza, postanowili przeznaczyć oszczędności na zakup mieszkania (lub wkład własny, a resztę sfinansować kredytem) i przeznaczyć je na wynajem. Dzięki temu pieniądze nie traciły na wartości, kredyt spłacany był z wynajmu, a w przyszłości dana osoba miała na własność mieszkanie, które mogła przeznaczyć dla dzieci lub sprzedać.  Spowodowało to jednak też efekt kuli śnieżnej – zwiększony popyt powodował dalszy wzrost cen, a utrzymująca się wysoka inflacja równolegle także powodowała, że ceny rosły.

Co to znaczy dla przeciętnego Polaka? Kupienie własnego mieszkania będzie jeszcze trudniejsze, gdyż ceny mieszkań będą nadal rosły, a siła nabywcza pieniędzy spadała.

  • Spadek zaufania do pieniądza, do rodzimej waluty – taka sytuacja miała miejsce na początku pandemii: obawiając się spadku wartości pieniądza, ludzie masowo kupowali złoto oraz dolary i franki, co wywindowało cenę i kursy, a powodowało brak zaufania do słabszych walut, takich jak złoty. Skutki braku zaufania widać np. w krajach takich jak Wenezuela czy Turcja, gdzie doszło do sytuacji, w której prezydent apeluje do obywateli, żeby nie wymieniali rodzimej waluty na dolary, gdyż prowadzi to do jeszcze szybszego spadku jej wartości.

A co to znaczy dla przeciętnego Polaka? Chociażby wzrost cen paliw, na które wpływa kurs dolara.

  • Stagnacja, stagflacja –  wzrost cen surowców, wzrost kosztów pracy;  duża zmienność cen produktów lub usług końcowych może powodować osłabienie gospodarki, a skutkiem zastoju jest często bezrobocie. Co gorsza, połączenie zastoju gospodarczego oraz wysokiej inflacji powoduje tzw. stagflację, a to już jest zjawisko bardzo negatywne i znacząco wpływa na pogorszenie kondycji gospodarki całego kraju, ale i poziomu życia przeciętnej rodziny. Dlaczego? Ponieważ w sytuacji wzrostu cen, połączonego z bezrobociem lub spadkiem wynagrodzenia, przeciętna rodzina ma większe trudności z przysłowiowym dopięciem budżetu domowego (przy dużym bezrobociu na rynku firmy nie muszą walczyć o pracownika, np. poprzez oferowanie mu wyższej pensji). Musimy wówczas szukać oszczędności, rezygnując z przyjemności, np. wakacji. To powoduje jeszcze większy zastój w gospodarce i zaczyna się swoiste błędne koło: bez pobudzenia konsumpcji nie ma szans na wzrost gospodarczy, a bez wzrostu gospodarczego nie ma szans na mniejsze bezrobocie i pobudzenie konsumpcji.

Ciekawym przykładem podobnego zjawiska mogą być ceny gier komputerowych w Polsce. Gry komputerowe są drogie, ponieważ popyt jest niewielki, więc i sprzedaż także.  W efekcie firmy podwyższają ceny, żeby zapewnić sobie odpowiedni zysk. A to powoduje, że sprzedaż gier jest jeszcze niższa… 

  • Rosnące dysproporcje grup społecznych –  w czasach kryzysu, upraszając, biedniejsze grupy społeczne biednieją jeszcze bardziej, bogate – stają się jeszcze bogatsze. To efekt  różnego tempa inflacji dla różnych towarów oraz nierówności dochodów. Dla osób biedniejszych koszty utrzymania (mieszkanie, kredyt, wyżywienie) wynoszą np. 75% ich dochodów, podczas gdy dla osób zamożnych około 10%. Zatem jeśli ktoś musi wydawać nagle 90% swoich dochodów, a ktoś inny tylko 12-15%, dysproporcja jeszcze bardziej rośnie. Dlatego wzrost cen podstawowych dóbr silniej uderza w osoby biedniejsze, co z kolei również może przyczyniać się do omówionej już stagflacji.
  • Spadek nastrojów w społeczeństwie – wbrew pozorom, spadek nastrojów społecznych jest ważnym czynnikiem w gospodarce. Jeśli w społeczeństwie panuje opinia, że inflacja albo ceny będą rosły, to często działa to jako samospełniająca się przepowiednia.  Zwracają na to uwagę znani ekonomiści i dziennikarze finansowi, np. Maciej Samcik. Więc jeśli ludzie zaczną oszczędzać i mniej kupować - spadnie popyt, a w efekcie zastój może stać się faktem.

 

Podsumowując, wysoka inflacja zwykle jest zjawiskiem, które wpływa negatywnie na przeciętnego konsumenta. Czy zawsze? Jak już zostało to napisane – zależy to od wielu czynników. Warto jednak zwracać uwagę na to, co dzieje się w gospodarce, by móc na tej podstawie podejmować świadome decyzje o swoich finansach.

PROPONOWANE ARTYKUŁY
Przewiń do góry